logo

Komunikaty
Tak dalej być nie musi - to hasło wyborcze SLD zaczyna przyświecać Wiesławowi Walendziakowi, przewodniczącemu sejmowej Komisji Skarbu, w odniesieniu do przebiegu prywatyzacji sektora naftowego. W tym procesie za dużo do powiedzenia mają politycy - twierdzi poseł PiS. "Puls Biznesu": Pojawiły się ostatnio informacje, że Skarb Państwa chciałby wyłączyć z procesu prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej (RG) Rotch Energy i wnieść ją aportem do PKN Orlen. Czy to ma sens? Wiesław Walendziak: Zakładając, że będzie realizowany projekt utworzenia środkowoeuropejskiego koncernu naftowego, to taki ruch wzmocniłby pozycję Skarbu Państwa w relacjach z potencjalnym inwestorem. Problem leży w tym, że trzeba byłoby w 100 proc. należącą do Skarbu Państwa RG wnieść do sprywatyzowanego Orlenu. Proces prywatyzacji RG utknął. Dlaczego tak się dzieje? - Decyzje prywatyzacyjne nie zapadają w Nafcie Polskiej czy resorcie skarbu, lecz w gronie doradców politycznych premiera. Kiedy minister Wiesław Kaczmarek próbował przedstawić konkretne rozwiązania, został zdymisjowany, a los Macieja Giereja, prezesa Nafty Polskiej, zawisł na włosku. Teraz gołym okiem widać to w przypadku różnic między Kancelarią Premiera a Ministerstwem Skarbu Państwa w kwestii dalszej obecności Rotch Energy w procesie prywatyzacji RG. Czy doradcy premiera wiedzą przynajmniej, co zrobić? - Moim zdaniem, nie. W grudniu 2001 r. komisja skarbu skierowała do rządu pytania. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy wybrano jedno- czy dwubiegunowy model rozwoju sektora naftowego. Pytaliśmy także, czy Rotch Energy jest w stanie sfinansować transakcję kupna RG. Czy rząd ma pomysł na to, by prywatyzacja nie miała wyłącznie charakteru fiskalnego, ale gwarantowała rozwój rynku paliwowego. Odpowiedź uzyskaliśmy po roku. Na większość pytań rząd odpowiedział jak w piosence: "wszystko się może zdarzyć". Czy dlatego w listopadzie komisja wystosowała kolejny dezyderat? - Chcemy wiedzieć, jaka ma być przyszłość RG i rafinerii południowych, jakie będą losy Naftobaz i trzeciego etapu prywatyzacji PKN, w jaki sposób rząd zamierza sprawować kontrolę nad Naftoportem. Czy łączenie RG z PKN jest najlepszym wyjściem i czy nie warto przeanalizować niezależnego rozwoju RG. Jaka jest odpowiedź? - Nie dostaliśmy jej. Dla sektora byłoby korzystne, gdyby wizję rozwoju, nakreśloną w rządowej strategii, poparto konkretnymi decyzjami prywatyzacyjnymi. Zwłaszcza że rodzą się kolejne pytania: czy fuzja RG i Orlenu z udziałem Rotcha gwarantuje realizację programu inwestycji w pomorskiej rafinerii? Czy uda się wykorzystać offset w ramach kontraktu z Lockheedem Martinem? Czy Orlen, który nie wykorzystuje wszystkich mocy produkcyjnych, powinien wchodzić do RG? Sugeruje Pan, że sytuacja staje się wręcz niebezpieczna... - Oczywiście. Jeśli rząd nie wyraża jasno stanowiska w tej sprawie, to otwiera pole działania dla różnych grup interesu. Nie chciałbym, aby losy ważnego dla bezpieczeństwa energetycznego kraju sektora naftowego zależały od pomysłów podsuwanych premierowi przez prezesów poszczególnych firm. Można jednak odnieść wrażenie, że Pana komisja tylko przygląda się rozwojowi wypadków. - To nieprawda. Już dwa razy próbowaliśmy nakłonić Sławomira Cytryckiego, ministra skarbu, by opowiedział o planach, dotyczących prywatyzacji kluczowych branż, w tym sektora naftowego. Dwa razy przekładał termin spotkania. Jeśli rząd nie wypowie się jasno na ten temat, to do osób kontestujących prywatyzację mogą dołączyć ci, którzy zawsze popierali takie procesy. Paweł Janas