
Z Henrykiem Malesą, prezesem Rafinerii Nafty Glimar z Grupy Lotos, rozmawia Ewa Bałdyga
19 stycznia sąd w Nowym Sączu ogłosił upadłość spółki, którą Pan zarządza. Pod koniec lutego 380 osób pracujących w firmie otrzymało wypowiedzenia. Jak ta sytuacja wpływa na przygotowania do prywatyzacji Grupy Lotos, która w lutym odkupiła akcje Glimaru od Nafty Polskiej?
Przygotowania do prywatyzacji Lotosu postępują niezależnie od sytuacji Glimaru. Zarząd Lotosu poprosił syndyka o możliwość przeprowadzenia audytu instalacji w Gliniarze. Gdańska spółka chciała niektóre z nich wydzierżawić. Niestety, syndyk nie zgodził się. Moim zdaniem, wnioski dotyczące wykorzystania infrastruktury i urządzeń rafineryjnych, które wpłynęły od Lotosu, powinny zostać rozpatrzone przez syndyka.
Grupa Lotos od wielu miesięcy blisko współpracowała z Glimarem, choć nie była jeszcze jego właścicielem. Najważniejszym projektem była pomoc w budowie nowych instalacji, tzw. hydrokompleksu. Jaka jest przyszłość tej inwestycji, na którą do tej pory wydano ok. 700 mln zł?
Lotos chciałby dokończyć budowę tej instalacji i zatrudnić pracowników do jej obsługi. Oczywiście teraz, po kolejnych postojach, trzeba przeprowadzić audyt.
Czy do tej pory Lotos tylko „wyraża" zainteresowanie, czy podejmuje konkretne decyzje?
W zeszłym roku Glimar otrzymał od Lotosu środki na utrzymanie płynności finansowej. Nie wpłynęła do nas gotówka, ale dostaliśmy pożyczkę w postaci produktów, wartych ok. 100 mln zł. A te były nam potrzebne, by kontynuować prace rafinerii. Gdyby nie ta pożyczka, być może upadłość Gliniani byłaby ogłoszona dużo wcześniej.
Kogo więc można obwiniać o to, że Glimar upadł, a zatrudnione tam osoby straciły pracę?
Jesienią 2004 r. okazało się, że rozmowy prowadzone przez Naftę Polską (ówczesnego właściciela Glimaru) z bankami kredytującymi rafinerie, nie przynoszą oczekiwanych efektów. Strony nie mogły dojść do porozumienia w sprawie restrukturyzacji zadłużenia spółki. Bez zgody w tej kwestii firma nie mogła dalej funkcjonować.
26 stycznia, czyli już po ogłoszeniu upadłości Glimaru, Bank BPH - główny organizator jego finansowania - napisał w komunikacie, że nadal widzi możliwość prowadzenia rozmów o restrukturyzacji zadłużenia. Czy takie są prowadzone?
Na razie czas pokazuje, że za deklaracjami banku nie poszły konkretne działania. Właściciel Glimaru - czyli Grupa Lotos - chce dokończyć budowę najważniejszej inwestycji spółki. Jednak, żeby to zrobić, musi mieć pomoc ze strony wierzycieli Glimaru. Przede wszystkim banków.
Czy taka pomoc jest jeszcze możliwa?
Myślę, że tak. Niestety, aktualna sytuacja prawna, w jakiej jest Glimar, komplikuje wiele spraw. Dziś nie zarząd, lecz syndyk jest zarządcą majątku firmy. Syndyk z kolei realizuje proces upadłości likwidacyjnej. Wiem jednak, że w ramach prawa istnieje też element woli i mam nadzieję, że przy dobrej i konstruktywnej postawie pozostałych stron, tj. syndyka i wierzycieli, porozumienie nie jest przekreślone.
Dziękuję za rozmowę.